Piękne było dziś popołudnie, słonko grzało i mimo wiatru było całkiem przyjemnie. Wybraliśmy się na rodzinny spacer na poszukiwanie jesieni. Mama zbierała liście, zielska, Bob ochoczo bratał się z przyrodą. Bob poznał przyrodę wielozmysłowo co sprawiło mu ogromną frajdę. My za to nie spuszczaliśmy go z oka po tym jak ostatnio postanowił zjeść przyniesionego mu przez tatę kasztana.
Szymon miał swoje trofea - muszle ślimaka, 3 patyki, kasztan, kamień - służący momentami za piłkę i 2 liście. Mama miała swoje :)
Na koniec koniczyna - pasowała do apaszki i cieszyła oko :) do domu powędrował mały bukiecik fioletowych kwiatków.
pozdrawiam
A.
Witaj
OdpowiedzUsuńBob w kaszkiecie wygląda niezwykle męsko!
Świetna wycieczka.
ja niestety od kilku dni kaszlę, kicham i ogólnie czuje się źle wiec siedzę w domu. Spacerku wiec zazdroszczę.
Pozdrawiam
Fuerto życzę więc zdrówka :)Bob za komplement dziękuje :)
UsuńFajne fotki:)
OdpowiedzUsuńa dzis tak zimno brrrr:/
oj zimno :) dziękuje :)
UsuńUśmiech Twojego syna rozpromieni najbardziej pochmurny dzień.Mieliście bardzo udany spacer,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMiło to słyszeć, że uśmiechem kruszy nie tylko mamine serce :)
UsuńJaki uroczy przystojniaczek, weekend z takim to sama radość :)
OdpowiedzUsuńHa, uwielbiam takich młodych przyrodników ciekawych świata:) Bardzo ładne zdjęcia. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuń