Mało mnie było ostatnio. Ten miesiąc będę pamiętać długo nowe mieszkanie i załatwianie wszystkich związanych z nim formalności. Plany na to jak co ma wyglądać i rozmyślanie co trzeba kupić. Jesteśmy na etapie pakowania i muszę przyznać, że nie wiedziałam ile rzeczy mam. Jestem typem chomika a dodatkowo moja praca ( nauczycielka w przedszkolu) mój nałóg chomiczy potęguje, no bo przecież tyle można zrobić ze " śmieci". Część tego zachomikowałam do odpowiedniego pudła, część niestety wylkądowałą w koszu ale i tak co nieco zostało.
sznury i sznurki
muszle i muszelki
stare kolaliki, które kidyś były na siedzeniu w samochodzie w postaci maty ( nie wiem jak to sie nazywa) mają tysiac różnych zastosowań.
obrazki z gumy donald - moje ulubione zakładki do książek.
bałwanek z ulubionej kwiaciarni, dodatek do bukietu i ważny cytat.
moja kuchenna tablica korkowa i jej juz wysprzątana wersja: zdjecie z dziadkami, obrazek z pierwszej koledy małżeńskiej,zdjęcie psa, cytay i bałwanek, korale, które dostałam na pierwsze Dzień nauczyciela, rodzinka misiów, kartka z wakacji i ulubiona kartka urodzinowa.
Mam pełno takich cosiów wiec może na tym poprzestane :)
W tym miesiący mój bąbel skończył 5 miesięcy i jest już z niego dzielmy mały chłopiec. Wcina marchewkę i inne papki, które mu serwuje, no może poza gruszkami. Przesypią pięknie nocki, a w dzień rozrabia, siedzi już całkiem ładnie a oststnio ku zdziwieniu mamy trzymany za rączki wybija się w górę i próbuje stać. Jego ulubiona pozyaja poza pozyczją " na rączkach mamy lub taty" jest leżenie na brzuszku.Odkąd nauczył się sam przewracać prawie non stop leży na brzuchu i nawet po zabawki nauczył sie pełzać. Ponieważ o Szymonku mogę gadać bez końca więc kończę póki jeszcze nad tym panuje. Mój smyk
I jeszcze na koniec coś bez czego nie wyobrażam sobie czerwca. Mało mieliśmy wolnych chwil ale jedną z nich wykorzystaliśmy by pojechać do naszej ulubionej cukierni. Jest w małej miejscowośći niedaleko naszego miasta. Kiedy siedzi się na drewnianym tarasie czuć świeży zapach drewna i słychać śpiewy ptaków. Tuż obok jest pole i mały kościółek. Kawa tak smakuje doskonale a ciasta są przepyszne. Droga do tej cukierni jest bardzo przyjemna. Jedzie się małymi wioskami, miasteczkami i polami i tu zmierzam już do sedna. Pola w czerwcu zalało morze maków. Cudnie to wygląda. Bez maków nie ma czerwca. Pamiętam jak byłam dzieckiem zawsze po zakońćzeniu roku szkolnego jechaliśmy do dziadków na wieś. Za domem było pole, a na nim morze maków. Dlatego tak bardzo lubię widok maków przypomina mi chwile spędzne u dziadków.
Ostatnie zdjęcie jest cudowne,
OdpowiedzUsuńpole maków wygląda zjawiskowo, nie wiem czy lubisz ale ja uwielbiam remonty, zmiany, najchetniej przestawiałabym meble raz w tygodniu więc zazdroszczę Ci przeprowadzki, bo mozesz "poszaleć".
Pozdrawiam
slodki maluch.za ten usmiech cale zycie oddam. koraliki z siedzeniowej maty super ze tez ie pomyslalam wczesniej i maz wywalil.eh
OdpowiedzUsuńPo pierwsze to wielkie gratulacje dla Szymonka! Duży chłopka już z niego! Takie maluchy lubię najbardziej - są już takie kumate, roześmiane i coraz ciekawsze świata. Mój ma 10 miesięcy i już za nim nie nadążam :)
OdpowiedzUsuńA co do zbieractwa - jak wyprowadzaliśmy się z kawalerki to byłam w szoku, że w takim małym mieszkaniu można było tyle rzeczy zgromadzić, więc wiem, o czym piszesz :) Pomyśl, jak miło będzie wszystko w nowym miejscu rozlokować... :)
Jaki jestem już duży :-) jestem pod wrażeniem postępów :-) Brawo Szymku :-)
OdpowiedzUsuńja też jestem zbieraczem chomikiem :-)
a maki śliczne :-)
Fuerto uwielbiam zmiany i remonty, do tej pory nie miałam zbyt dużego pola do popisu więc co chwilkę zmieniałam wystrój półek ale teraz poszaleje.
OdpowiedzUsuńmajowababcia ja uratowałąm moje koralkiki bo już prawie w koszu były :)
Pomidorrra jak ja widzę jaki mój Szymon teraz rozbrykany to się zastanawiam co będzie potem. A co do mieszkania to juz nie moge sie doczekać tego co się będzie działo.
Karlita co dzień uczy się czegoś nowego - cudnie na to patrzeć z resztą sama wiesz :)
pozdrawiam cieplutko wszystkich :)
MHmh.. niestety.. niektóre sentymenty nas przerażają ;-) ALe tak to już jest.. przy pakowaniu dopiero zaczynamy zdawać sobie sprawę z tego co tak naprawdę posiadamy, dochodząc do wniosków.. że połowa z tego po prostu nie przyda nam się ;-))
OdpowiedzUsuńPOzdrowionka!
www.przysmakiewy.pl
szalir ale jak czytam o Twoim królewiczu to mój w tyle zostaje hehehehe ;-) wiem wiem nie porównywać ;-) ale ja zauważyłam, że Norb najpierw obserwuje, analizuje i dopiero działa ;-)
OdpowiedzUsuńPrzeżyłam kilka przeprowadzek i żadnej miło nie wspominam. Co prawda są dobre strony pakowania i rozpakowywanie (ile rzeczy można odgruzować , a jeszcze więcej znaleźć).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wakacyjnie i niech dzidziusiowi ten czarujący uśmiech nie schodzi z twarzy ;)