środa, 26 stycznia 2011

11.01.2011

To już zawsze będzie ważna dla mnie data. Dzień szczególny i nawet trudny do opisania. Niektóre kobiety mówią najpiękniejszy dzień w życiu ja bym nie nazwała tego w ten sposób. Sam dzień nie był najpiękniejszy, przeżycia tego dnia mimo, że nie jakieś bardzo złe to nie wspominam ich z radością. Jednak ten dzień przyniósł nam wielka radość. Kiedy tylko wielkie granatowe oczęta spojrzały na nas rozumnie i zrozumieliśmy, kim jest ta mała istotka.To co towarzyszy kobiecie w tym wyjątkowym dniu i to co przynoszą kolejne dni jest niezwykłe i chyba ciężko opisać to słowami. Burza uczuć: radość, szczęście mieszają się ze strachem i obawą jak sobie poradzę. Pieluszki, karmnie i 1000 innych nowych obowiązków ale i łzy wzruszenia gdy niezwykła, maleńka istotka obdaruje rodziców pierwszym bezwarunkowym uśmiechem. Macierzyństwo zmienia wszystko, obraca życie do góry nogami i do tego trzeba się przyzwyczaić. I ja z każdym dniem robię postępy i wierzę w to, że dam radę byc dobrą mamą. Jestem niezwykle szczęśliwa, najmniejsza rzecz mnie cieszy i nawet kiedy w środku nocy karmiąc małego popatrze na niego zaspanymi oczami czuję w sercu niezwykłe ciepło i radość. Cudownie jest dzielić te chwile z ukochaną osobą, mam to szczęście mieć najlepszego męża na świecie. Uwielbiam parzeć na niego gdy zajmuje się synem. Wspólne przeżywanie tego wszystkiego daje poczucie bezpieczeństwa i bardzo zbliża ludzi do siebie. Narodziny dziecka sprawiły, że coś w środku dajrzało we mnie. Dojrzałam choć mam wrażenie, że nie zmieniła się aż tak bardzo. Są takie chwile jak ta kiedy piszę tego posta, ze mam czas na reflekję i zadumę nad tym co sie dzieje dookoła. Patrze na śpiącego obok Szymka i rozmyślam, marzę, planuje. Dziękuję Bogu, że nam go dał i modlę sie by sprostać tego niezwykłemu zadaniu jaki jest wychowanie dziecka.
Szymon dostał wiele kartek z okazju narodzin w tym jedną, która zawiera cytat: " Tyle jest możliwośći i dróg do Boga, ilu jest ludzi... bo Bóg ma inna drogę dla każdego człowieka". Ten cytat to słowa kard. S.Wyszyńskiego. Dały mi wiele do myślenie nie tylko w odniesieniu do synka ale i w odniesieniu do mnie. Chciałabym pomóc Szymkowi w znalezieniu własniej drogi ale czuję, że jest to niezwykle delikatna sprawa, bo ja moge mu tylko podpowiadać, by czuł, że to jego własna droga. Modlę się by drogę te odnalazł i wytrwale nią podąrzał. Moja droga nieraz bywała kręta i czasami zdarzyło mi sie pobłądzić ale teraz czuję, ze idę we właściwą stronę, podąrzam w dobrym kierunku i jestem szczęśliwa, bardzo szczęśliwa.

środa, 5 stycznia 2011

Czekamy ...


Wszystko gotowe czeka na małego człowieka, który niedługo zamieszka z nami. Kącik w pierwotnym założeniu miał wyglądać nieco inaczej ale jak to często bywa okazało się, że w wyobrażni wyglądał lepiej niż w rzeczywiśtości. Chciałam stworzyć przytulny, ciepły kawałek świata dla naszego synka. Zrobiłam to jak mogłam najlepiej i choć bardzo podobają mi się pokoje dzieci, które często prezentują na blogach inne osoby czułam, że to nie dla mnie. Ciepłe kolory uwielbiam od zawsze, zawsze marudziłam, że ściany mojego pokoju są białe. Lubię otaczać się ciepłymi kolorami czy to w pomieszczeniach czy jeśli chodzi o garderobę. Od razu czuję sie lepiej gdy wkładam coś w odpowiednim kolorze. Dlatego kącik też musiał mieć w sobie kolory. Nie jest ich dużo ale moim zdaniem są bardzo energetyczne.
Tak więc czekamy, odliczam minuty choć nie znam godziny. Wiem, że w każdej chwili może się zacząć. Kiedy kładę się spać otaczają mnie myśli, że może następnego dnia będę już tulić w ramionach synka. To niesamowite uczucie. Ja marzę a synek wierci się i kręci ile wlezie.


Mam nadzieje, że Szymkowi spodoba się pokój.